Wiceszef MON Bejda chwali się Abramsami, choć jeszcze niedawno był im przeciwny. Bejda „zapomniał” też, że umowę na ich kupn podpisał rząd PiS!

Portal TV Republika, wch 28-06-2024, 16:30
Artykuł
Twitter

Paweł Bejda, wiceszef resortu obrony, ściga się najwyraźniej w bezczelności z Tuskiem. Bejda pochwalił się na Twitterze przybyciem do Polski ostatnich czołgów Abrams M1A1. "Mamy ich już 116", poinformował zastępca Kosiniak-Kamysza i dodał, że "następne w kolejce do transportu czekają najnowocześniejsze czołgi M1A2 SEP v.3 - zamówiliśmy 250 sztuk". Internauci szybko "przypomnieli" Bejdzie, że umowę na dostawę Abramsów podpisano za rządów Zjednoczonej Prawicy i że, pozostający wówczas w opozycji, Bejda był przeciwnikiem tej transakcji. Bejda uważał, że z powodzeniem zastąpią je... drony.

"Abramsy M1A1 w komplecie. Do Polski przybył ostatni transport czołgów #M1A1 – mamy ich już 116. Jako następne w kolejce do transportu czekają najnowocześniejsze czołgi #M1A2 SEP v.3 – zamówiliśmy 250 sztuk", chwalił się Bejda. Internauci zaraz wyciągnęli mu jednak wpis, że jeszcze niedawno jego opinia o Abramsach była zupełnie inna. "Jeden zagraniczny czołg kosztuje tyle co 800 dronów kamikadze, które masakrują czołgi, bwp i haubice, po obu stronach wojny na Ukrainie. Według PSL to właśnie systemy dronów będą przyszłością nowoczesnej armii", pisał, w czasach swej opozycyjnej przeszłości, Bejda.

Teraz wiceszef resortu obrony nie chce jakoś o tym pamiętać. Podobnie jak "zapomniał", kto podpisywał stosowne umowy na Abramsy. W bezczelności Bejda konkuruje z Tuskiem, który m. in. stwierdził niegdyś, że program 500 plus leżał w szufladzie Kopacz, choć, gdy rządził przekonywał, że na to "pinindzy nie ma".

Na szczęście "internety nie płoną".

Źródło: Twitter, Portal TV Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy