Sakiewicz dołożył do pieca. Mocne wystąpienie. Poszło w pięty [wideo]

Telewizja Republika

"Patrzę na tych młodych dziennikarzy i zastanawiam się, co oni mają w głowie, kiedy muszą przyjść do pracy do stacji, którą u zarania zakładała wojskowa bezpieka. Którą zakładało dwóch współpracowników komunistycznych służb, których wychwalał Jerzy Urban", stwierdził podczas wtorkowego posiedzenia sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu szef "Republiki" Tomasz Sakiewicz. "Klimacik, z którego się wywodzą, jest parszywy dla kogoś, kto działał w opozycji. Dla kogoś, kto ceni sobie wolność słowa i kogoś, kto uważa komunizm i sowiecką dominację za coś bardzo złego", dodał.

Podczas wtorkowego posiedzenia sejmowa Komisja Kultury i Środków Przekazu rozpatrzyła informację na temat "działań niektórych podmiotów medialnych mających na celu ograniczenia wolności słowa i zastraszenie dziennikarzy przez przedstawicieli Centrum Monitoringu Wolności Prasy oraz dziennikarzy - TVP i Gazety Polskiej - nękanych procesami za odwagę głoszenia własnych opinii na temat m.in. stacji TVN, celem przedstawienia szczegółów tych spraw".

Chodzi o pozew stacji TVN przeciwko spółce Słowo Niezależne, czyli wydawcy portalu Niezależna.pl oraz jego redaktorowi naczelnemu Grzegorzowi Wierzchołowskiemu za cytowanie słów redaktora naczelnego "Gazety Polskiej Codziennie" Tomasza Sakiewicza w TVP Info, a także pozwy przeciwko spółce Forum, wydawcy "GPC" i dziennikarzom TVP Info używającym sformułowań: +TVN kłamie+, +TVN podaje informacje, które chronią Putina+, +TVN ukrywa prawdę o katastrofie smoleńskiej+, +publikacje TVN są zmanipulowane+.

Jak podkreśliła wiceprezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Jolanta Hajdasz, pozwy wytaczane dziennikarzom prawicowym to sprawa "naprawdę poważna".

"W zawiadomieniu, które dostałam z zaproszeniem na spotkanie, wymienione są pozwy, które telewizja TVN wytacza dziennikarzom. Są one naprawdę kuriozalne, bo nie spotyka się w cywilizowanym świecie z sytuacją, w której media walczą z innymi przedstawicielami mediów za pośrednictwem sądów, pozwów, w których żąda się wielotysięcznych odszkodowań, przeprosin, które mogą skutkować sumami niewyobrażalnie wysokimi dla przeciętnego dziennikarza i które – to jest najbardziej bulwersujące w mojej ocenie - wprowadzają niejako od kuchni cenzurę prewencyjną", stwierdziła.

Według Hajdasz, Sakiewicz "na antenie telewizji publicznej miał prawo prezentować zarówno swoje poglądy jako obywatel, jak i czynny dziennikarz".

"To co jest novum w tej sprawie to jest to, że pozwy zawierają akapit, żądanie zabezpieczenia roszczeń, które po prostu jest cenzurą prewencyjną, bo zakazuje się dziennikarzom, którzy są pozwani w tych pozwach, używania bardzo konkretnych sformułowań, wręcz bym powiedziała o charakterze uniwersalnym. Bo jeżeli jest np. w pozwie sformułowanie +TVN publikuje fake newsy+ to myślę, że każdy medioznawca, który zrobi analizę treści niektórych audycji z ostatnich tygodni, lat, miesięcy w telewizji TVN znajdzie treści, które można przyporządkować słowom +TVN publikuje fake newsy+", zaznaczyła.

Również według redaktora naczelnego "Gazety Polskiej Codziennie" ta sprawa stanowi zagrożenie dla wolności słowa. "Mam prawo powiedzieć, że kłamstwo jest kłamstwem, że manipulacja jest manipulacją. I dokładnie tak to powiedziałem. Co się dalej wydarzyło? TVN mógł mnie podać natychmiast do sądu, zażądać ode mnie sprostowania. Nie, TVN podał do sądu najpierw telewizję publiczną, Samuela Pereirę, bo zacytował to, co ja powiedziałem (...). Ale to nie koniec. Relację Samuela zrelacjonował portal Niezależna.pl. I portal Niezależna.pl też dostał pozew, bo zrelacjonował to, co zrelacjonował Samuel Pereira. Ale na koniec zrelacjonowała to +Gazeta Polska Codziennie+. Plus tam jeszcze parę innych tekstów było krytycznych o TVN. Wtedy dopiero dostałem pozew", wspomniał.

Szef portalu TVP Info Samuel Pereira przyznał, że "rzeczywiście, jest wniosek, żeby przez rok nie publikować na antenie i w portalu TVP Info opinii typu +TVN kłamie+". "Chciałbym państwu uzmysłowić, co to oznacza. Tzn. gdyby sąd przychylił się do takiego wniosku to wszyscy dziennikarze i wydawcy przed rozpoczęciem programu musieliby nakazać swoim gościom, żeby nie krytykowali TVN, bo to mogłoby grozić karami finansowymi i nie tylko. W żądaniu tym wobec mnie jako szefa portalu TVP Info, który zacytował taką krytyczną opinię wobec TVN, pojawiło się również żądanie finansowe wobec TVP i wobec mnie solidarnie na 100 tys. zł" - poinformował.

Przewodniczący KRRiT Maciej Świrski przypomniał, że "wolność słowa jest fundamentem demokracji, a prawda jest podstawą godności". "Zostałem tu poproszony o przedstawienie możliwości KRRiT monitorowania akcji cenzuralnej presji na dziennikarzy i media, które się wyrażają o tej stacji krytycznie. W obecnym stanie prawnym ani KRRiT ani jej przewodniczący nie mają możliwości monitorowania takiej aktywności. KRRiT monitoruje regularnie zarówno przekazy reklamowe, jak i media, które się w Polsce znajdują, są koncesjonowane, jak i też w procesie koncesyjnym przeprowadza monitoring nadanych do tej pory audycji" - powiedział. Dodał, że "tak jest prawo w Polsce skonstruowane, że każdy może pozwać każdego". "I rzeczywiście w mojej opinii - to jest moja prywatna opinia – jest tutaj wykorzystywanie możliwości prawa cywilnego do cenzury prewencyjnej", ocenił.

 

Źródło: Telewizja Republika/PAP

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy