Na Ukrainie się nie skończy...? Putin bada, na ile może sobie pozwolić

Artykuł
Służba prasowa Prezydenta Federacji Rosyjskiej CCA 4.0 via Wikipedia Commons

Zdaniem sekretarza Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy (RBNiO) Ołeksija Daniłowa, incydent z amerykańskim dronem strąconym przez rosyjskie samoloty nad Morzem Czarnym pokazuje, że Władimir Putin gotów jest do rozszerzenia strefy konfliktu z Ukrainą. Czy faktycznie można spodziewać się eskalacji...?

„Incydent z amerykańskim dronem MQ-9 Reaper, sprowokowany przez Rosję nad Morzem Czarnym, jest sygnałem Putina świadczącym o gotowości do rozszerzenia strefy konfliktu z wciągnięciem w niego innych stron. Taktyka va banque – ciągłe podbijanie stawki w warunkach strategicznej przegranej, w nadziei na zmianę sytuacji”, napisał Daniłow na Twitterze.

Dowództwo Europejskie Sił Zbrojnych USA (EUCOM) podało wczoraj, że rosyjski myśliwiec Su-27 przechwycił i uderzył w drona w międzynarodowej przestrzeni powietrznej nad Morzem Czarnym, powodując jego runięcie do wody. Samoloty spuszczały paliwo lotnicze w kierunku amerykańskiej maszyny, a następnie jeden z myśliwców uderzył w silnik Reapera. Operatorzy drona byli zmuszeni skierować go do morza.

Jak powiadomił "New York Times", MQ-9 odbywał rutynową i zaplanowaną wcześniej misję rozpoznawczą, wyruszając z bazy w Rumunii. W odległości około 120 km od wybrzeża Krymu przechwyciły go dwa myśliwce Su-27. Rosyjskie samoloty miały śledzić maszynę przez 30-40 minut i wykonywać wokół niej niebezpieczne manewry, próbując w ten sposób "oślepić" drona lub uszkodzić jego czujniki.

"To nie jest coś, co widziałbyś u profesjonalnych wojskowych. To była amatorka", stwierdził w rozmowie z amerykańską telewizją PBS jeden z przedstawicieli Pentagonu, odnosząc się do zachowania rosyjskich pilotów.

Źródło: PAP

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy