Krasnodębski w Republice: jesteśmy krajem przewodnim unijnej prawicy [wideo]

Anna Zyzek 03-08-2022, 21:10
Telewizja Republika

"Kompromis ma pewne granice. Dziś wygląda na to, że KE nie obawiając się żadnej presji ze strony Polski, mnoży swoje żądania. My ustępujemy, żeby osiągnąć jakiś kompromis, a oni naciskają coraz bardziej" - powiedział Zdzisław Krasnodębski europoseł PiS w Telewizji Republika.

Eurodeputowany zapytany o to, w jakim punkcie Unia Europejska znajduje się w tej chwili, odpowiedział:

"Myślę, że w dość przełomowym. Okaże się, czy pójdziemy w Unii dosyć ostro w kierunku dalszej centralizacji UE. Są takie dążenia, aby przejść do dalszego etapu. To są przede wszystkim dążenia federalistów, którzy chcieliby, aby Unia szybowała w stronę jednego państwa".

Jak ocenił prof. Krasnodębski - "jest to bardzo ciekawa epoka, w której będzie się dużo działo i dużo rozstrzygało".

"To jest bardzo dobre pytanie. Myślę, że UE jest nierozpoznanym stworzeniem przez politologów. Nie jest ani organizacją, ani państwem, dlatego nie wiadomo, gdzie ta główna władza się mieści. Pewnie jest wiele ośrodków - Berlin, Paryż, Bruksela. W KE mówi się o 13 piętrze - magicznym miejscu, czyli tam, gdzie mieszczą się biura przewodniczącej. Często się mówi, że coś się na tym 13. piętrze dzieje" - przyznał w odpowiedzi na pytanie, kto obecnie rządzi wspólnotą.

"Często w Unii nie obowiązują zasady formalne. Panuje tam przekonanie, że jeśli nikt nie zgłasza sprzeciwu, to znaczy, że wszyscy się zgadzają. UE musi być jednością, a po drugie - musi odnosić sukcesy. Ani obecna przewodnicząca, ani poprzedni przewodniczący, nikt nie powiedział, że coś jest nie tak" - mówił dalej.

Wybory w Polsce ważne dla unijnych struktur

Prowadzący program zapytał swojego gościa o to, czy wynik zbliżających się wyborów parlamentarne w Polsce odegra jakąś rolę w strukturach europejskich. 

"To ma kluczowe znaczenie. Dla całego tego centralizacji procesu jesteśmy kluczowi. Wybory w Polsce są jednymi z najważniejszych w Unii Europejskich. Jesteśmy krajem, który przewodzi prawicy. W Niemczech też są ludzie, którzy patrzą z nadzieją na Polskę".

Jak zauważył dziennikarz - mimo naszej dużej roli w Brukseli, nie możemy blokować niekorzystnych dla nas decyzji, które zapadają w Berlinie, Brukseli oraz Paryżu.

"To jest słuszne i trzeba o tym mówić Polakom, co możemy, a czego nie możemy. Na poziomie Parlamentu Europejskiej, będąc jedyną frakcją, która jest opozycyjna staramy się zawrzeć jakiś sojusz z niezadowolonymi konserwatystami, choć zwykle jesteśmy mniejszością" - przyznał Zdzisław Krasnodębski.

Dodał, iż często zauważa się zjawisko wywierania presji.

"Niektóre decyzje są podejmowane w środku nocy. Jest wielka presja na szukanie kompromisu. Przecież my nie jesteśmy antyunijni. Większość Polaków popiera UE. Do tej pory to przynosiło różnego rodzaju plusy. Uważam, że z weta powinniśmy korzystać, kiedy możliwości negocjacyjne się wykończą" - kontynuował.

Europoseł odniósł się do swojej ostatniej wypowiedzi na temat polskiego rządu. Polityk powiedział, że "przestaje rozumieć polskich rządzących".

"Ja rzeczywiście powiedziałem, że przestaję rozumieć tą politykę, bo jest duża rozbieżność między oczekiwaniami a realizacją. Teraz też wydawało nam się, że wszystko jest uzgodnione. W negocjacjach dochodzi do pewnego punktu, gdzie dalsza ich próba nie ma już sensu. My też powinniśmy potrafić wywierać presję, żeby druga strona też się nas obawiała. Jeśli chodzi o KPO to jest tak, że były takie głosy - jak to uchwalono - jak położymy miliardy na stół, to oni się na wszystko zgodzą" - powiedział.

Polityk poruszył również temat stosowania weta - kiedy taka opcja jest możliwa.

"Wtedy, kiedy są poszczególne elementy - możemy wnosić poprawki, ale nie możemy już tego zawetować. Przy głównych decyzjach możemy się nie zgadzać i wetować, ale przy cząstkowych możemy już tylko negocjować"

"Kompromis ma pewne granice. Dziś wygląda na to, że KE nie obawiając się żadnej presji ze stony Polski, mnoży swoje żądania. My ustępujemy, żeby osiągnąć jakiś kompromis, a oni naciskają coraz bardziej". 

"Musimy być może przejść do ostrzejszej strategii. Ta dotychczasowa nie przyniosła tych rezultatów, których oczekiwaliśmy, na które mieliśmy nadzieję. Jak powiedziałem kiedyś, że już nie ubiegajmy się o to KPO, nie chodziło o to, żeby zrezygnować. Chodziło o to, żeby im pokazać, że nie zainstalują sobie w Polsce marionotkowego rządu. To będzie wybór pomiędzy Polską, która jest w UE i jest podmiotem, czy Polską, w której zainstaluje się tutaj rząd, w którym będą rządzili eurokraci. A taki obraz mieliśmy już za rządów Platformy" - ocenił polityk.

Eurodeputowany przyznał, że "za układność faktycznie dostaniemy pieniądze, ale tu pojawia się pytanie, czy chcemy sprzedać swoją wolność za te pieniądze".

Źródło: Telewizja Republika

Komentarze
Zobacz także
Nasze programy